W sobotę 29 kwietnia br. po długiej i ciężkiej walce z chorobą nowotworową zmarł prof. Wiktor Osiatyński.
Miał 72 lata. Był doktorem habilitowanym nauk prawnych, doktorem socjologii, wykładowcą akademickim.
Specjalizował się w zakresie prawa konstytucyjnego oraz praw człowieka. Brał udział w pracach nad przygotowaniem Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 1997 roku.
Wykładał na Uniwersytecie Środkowoeuropejskim w Budapeszcie oraz na wielu uniwersytetach w Stanach Zjednoczonych, m.in. na Columbii, Uniwersytecie Stanforda oraz Harvardzie. Uczył też w więzieniu dla kobiet w Kalifornii.
Oprócz pracy naukowej, angażował się również w działania społeczne. Działał w strukturach Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Poświęcał się także popularyzacji wiedzy o uzależnieniach. Sam bowiem był alkoholikiem. O swoich zmaganiach z nałogiem mówił publicznie. Był współtwórcą Komisji Edukacji w Dziedzinie Alkoholizmu, jednego z programów Fundacji im. Stefana Batorego.
Był też publicystą i pisarzem. Przeczytałam Jego wszystkie książki, dotyczące alkoholizmu:
- „Rehab”,
- „Litacja”,
- „Rehabilitacja”,
- „Alkoholizm. Grzech czy choroba?”,
- „Alkoholizm. I grzech, i choroba, i…”,
- „Drogowskazy”.
Lubiłam Go czytać… dużo pisał o mnie. Zobaczył kawał świata. Dla ludzi na obu półkulach kuli ziemskiej był autorytetem w wielu dziedzinach… A oprócz tego był normalnym człowiekiem… dokładnie takim jak ja… którego od dna dzielił jeden kieliszek wódki.
Pamiętam jak Marek w trakcie terapii „katował” mnie nagraniami myśli Wiktora … Każdego ranka Wiktor tłumaczył mi, że nie muszę dźwigać całego świata na swoich barkach… Że ten świat naprawdę poradzi sobie i przetrwa nawet wtedy, kiedy przeniosę się z centrum na jego peryferie…
Naprawdę??? Trochę mnie dziwiło, że świat mógłby istnieć beze mnie… Postanowiłam jednak Wiktorowi zaufać i zdjąć ten cały ciężar z moich ramion… Teraz jest mi zdecydowanie lżej… a świat świetnie radzi sobie beze mnie w roli głównej.
Wyłam ze śmiechu, kiedy słuchałam wykładu profesora, nagranego w latach osiemdziesiątych, dotyczącego choroby alkoholowej:
Tak, tak… na terapii też czasem bywa wesoło a o alkoholizmie można mówić w sposób zabawny, można też czasem z alkoholika pożartować… Co oczywiście nie ma nic wspólnego z wyśmiewaniem naszej choroby.
Bardzo często szukam w Internecie nagranych wypowiedzi profesora Osiatyńskiego, dotyczących choroby alkoholowej… Dobrze mi się Go też słucha… Bo mówi do mnie… zwykłego człowieka, nie naukowca. Maksymalnie skraca dystans pomiędzy Nim a odbiorcą. Mówi jasno, przejrzyście i zrozumiale. A przy tym niezwykle trafnie… Pokazuje,
że o rzeczach ważnych i trudnych można mówić w niezwykle prosty sposób.
Czytanie „Planu na każdy dzień”, w którym Wiktor zaleca „wstać rano, zrobić przedziałek i się odpieprzyć od siebie”, to obowiązkowy element każdej terapii… I mój obowiązkowy plan na każdy dzień!
Agnieszka