Kilka dni temu minęło półtora roku, odkąd wróciłam z alkoholowej terapii…
Nie, nie liczę skrupulatnie moich trzeźwych dni… Są po prostu takie chwile, kiedy zatrzymuję się i próbuję przypomnieć sobie, w jakim miejscu byłam rok temu po tej porze.
Maj to mój ulubiony miesiąc… uwielbiam zapach kwitnącego bzu i ciepłe, ale jeszcze nie duszne, majowe wieczory.
Rok temu moje myśli zaprzątało głównie myślenie o tym, jak bez tego alkoholu mam w ogóle żyć…?
No bo maj, bo wyzwalacze, bo kawiarniane ogródki i wszystko o tym piciu przypomina… a przecież tak bardzo chciałam żyć „na trzeźwo”. Czytaj dalej Tak mija czas…